Zbliża się koniec roku, a ja muszę przyznać, że nie wiem, jak go z przytupem zakończyć. Po prostu nie wiem.
Może podsumuję:
Rok ten był w sumie udany, zarówno pod względem śledzonej przeze mnie popkultury - którą to oczywiście żyję i żywię się - oraz poniekąd w życiu osobistym. Przeprowadziłem się do nowego domu, Jurassic Park miał swoją 20 rocznicę (ja zresztą również), czwarta część została potwierdzona i w końcu rozpocznie się niebawem produkcja, spędziłem dobre trzy tygodnie na udanych wakacjach, zmodernizowałem nieco swoje główne narzędzie pracy, i... w sumie sporo tego jeszcze było. Był to w sumie bardzo aktywny dla mnie rok i w zasadzie chciałbym odpocząć już nieco. Nie przywykłem do takiego tempa. Tak dużo zmian jeszcze nie miałem, a zazwyczaj wolę na nowe rejony wkraczać ostrożnie i z rozwagą.
Wszystko to, i jeszcze wiele więcej, chciałbym jakoś zaradnie zakończyć i rozpocząć nowy rok z nową, świeżą energią. Niestety nie mam jak, ani z kim. Zaraz po nowym roku czekają mnie w szkole męczące egzaminy oraz praktyki w serwisie komputerowym, których przez przewlekłe choroby niesprzyjającego mi czasu zimowego nie mogłem wszystkich zaliczyć. I, no cóż, mam wrażenie, że moja osobowość nie nadaje się do żadnych wielkich zabaw. Nie tylko chodzi o to, że (z racji, że jestem agnostykiem) nie obchodzę Świąt. Chodzi głównie o to, że nie pasuje mi forma tych wszystkich zabaw, zwłaszcza Sylwester. Nie odpowiada mi ta cała mainstreamowa otoczka zabawy polegającej głównie na spotkaniu rodzinnym (lub towarzyskim), składaniu życzeń i na koniec podtruwaniu się, by "wspólnie" uczcić przyjście Pana, lub Nowy Rok.
Szkoda, że świętowanie "po swojemu" ogranicza się zazwyczaj do świętowania w samotności. W takich sytuacjach zazwyczaj najlepiej zamknąć się w pokoju i 'grać w grę', bo oczywiście nie ma nikogo, kto by się przejął czyjąś innością pod względem interesujących go standardów, formy i granic zabawy.
Cóż, nie lubię trunków i nie cierpię świętować z kimś, kto po wypiciu wydaje się nie być już sobą, na "sterydach". Wolę rozmawiać z ludźmi, którzy są w pełni świadomi siebie i swoich rozmówców.
Może jestem nieco prostolinijny i dotykam mało odkrywczego tematu jak na kraj, w którym przyszło mi istnieć, jednak cóż powiedzieć. Jest to główny powód, przez który nie cierpię różnego rodzaju świąt. Są w moich oczach po prostu mało prawdziwe, gdyż to ludzie pod wpływem tych świąt stają się nieprawdziwi. Tacy potulni, gdy życzą wszystkiego dobrego, nawet, gdy tak nie myślą. Tacy uczynni, gdy ktoś słabszy psychicznie boi się zadźgać karpia pływającego w wannie. Szkoda, że w większości przypadków nie są tacy na co dzień.
Cóż. Pora przygotować prezent dla przyjaznych mi osób, które może agnostykami nie są, ale zachowują pewną prawdziwość w czasie Świąt. Prezent będzie skromny co prawda, ale myślę, że można go określić choć trochę "od serca".
Wszyscy życzą zazwyczaj wszystkiego dobrego, zdrowego, bogatego i urodziwego tym, którzy znajdują się w "swojskim kręgu". Ja natomiast życzę tego samego tym, którzy będą świętować samotnie. Czy to przed komputerem grając w Tomb Raidera*, czy to przed telewizorem kibicując Kevinowi, który co roku na Święta zostaje również sam...
Hoł-Hoł-Hoł! Wesołych Świąt! ROAR!
Może podsumuję:
Rok ten był w sumie udany, zarówno pod względem śledzonej przeze mnie popkultury - którą to oczywiście żyję i żywię się - oraz poniekąd w życiu osobistym. Przeprowadziłem się do nowego domu, Jurassic Park miał swoją 20 rocznicę (ja zresztą również), czwarta część została potwierdzona i w końcu rozpocznie się niebawem produkcja, spędziłem dobre trzy tygodnie na udanych wakacjach, zmodernizowałem nieco swoje główne narzędzie pracy, i... w sumie sporo tego jeszcze było. Był to w sumie bardzo aktywny dla mnie rok i w zasadzie chciałbym odpocząć już nieco. Nie przywykłem do takiego tempa. Tak dużo zmian jeszcze nie miałem, a zazwyczaj wolę na nowe rejony wkraczać ostrożnie i z rozwagą.
Wszystko to, i jeszcze wiele więcej, chciałbym jakoś zaradnie zakończyć i rozpocząć nowy rok z nową, świeżą energią. Niestety nie mam jak, ani z kim. Zaraz po nowym roku czekają mnie w szkole męczące egzaminy oraz praktyki w serwisie komputerowym, których przez przewlekłe choroby niesprzyjającego mi czasu zimowego nie mogłem wszystkich zaliczyć. I, no cóż, mam wrażenie, że moja osobowość nie nadaje się do żadnych wielkich zabaw. Nie tylko chodzi o to, że (z racji, że jestem agnostykiem) nie obchodzę Świąt. Chodzi głównie o to, że nie pasuje mi forma tych wszystkich zabaw, zwłaszcza Sylwester. Nie odpowiada mi ta cała mainstreamowa otoczka zabawy polegającej głównie na spotkaniu rodzinnym (lub towarzyskim), składaniu życzeń i na koniec podtruwaniu się, by "wspólnie" uczcić przyjście Pana, lub Nowy Rok.
Szkoda, że świętowanie "po swojemu" ogranicza się zazwyczaj do świętowania w samotności. W takich sytuacjach zazwyczaj najlepiej zamknąć się w pokoju i 'grać w grę', bo oczywiście nie ma nikogo, kto by się przejął czyjąś innością pod względem interesujących go standardów, formy i granic zabawy.
Cóż, nie lubię trunków i nie cierpię świętować z kimś, kto po wypiciu wydaje się nie być już sobą, na "sterydach". Wolę rozmawiać z ludźmi, którzy są w pełni świadomi siebie i swoich rozmówców.
Może jestem nieco prostolinijny i dotykam mało odkrywczego tematu jak na kraj, w którym przyszło mi istnieć, jednak cóż powiedzieć. Jest to główny powód, przez który nie cierpię różnego rodzaju świąt. Są w moich oczach po prostu mało prawdziwe, gdyż to ludzie pod wpływem tych świąt stają się nieprawdziwi. Tacy potulni, gdy życzą wszystkiego dobrego, nawet, gdy tak nie myślą. Tacy uczynni, gdy ktoś słabszy psychicznie boi się zadźgać karpia pływającego w wannie. Szkoda, że w większości przypadków nie są tacy na co dzień.
Cóż. Pora przygotować prezent dla przyjaznych mi osób, które może agnostykami nie są, ale zachowują pewną prawdziwość w czasie Świąt. Prezent będzie skromny co prawda, ale myślę, że można go określić choć trochę "od serca".
Wszyscy życzą zazwyczaj wszystkiego dobrego, zdrowego, bogatego i urodziwego tym, którzy znajdują się w "swojskim kręgu". Ja natomiast życzę tego samego tym, którzy będą świętować samotnie. Czy to przed komputerem grając w Tomb Raidera*, czy to przed telewizorem kibicując Kevinowi, który co roku na Święta zostaje również sam...
Hoł-Hoł-Hoł! Wesołych Świąt! ROAR!
* Ze względu na to, że w tym roku była 20 rocznica Jurassic Park, i że skończyłem okrągłe 20 lat, postanowiłem zagrać w edycję Anniversary. Tak dla zachowania symboliki ;). Czyż to nie genialne? :D